Site Loader

Specyficznym typem turnieju dla dziecka i rodzica jest turniej obozowy czyli odbywający się w trakcie obozu, zwykle na jego zakończenie. Dziś chciałbym się podzielić swoimi przemyśleniami na temat kibicowania na odległość. Dlaczego akurat dziś? Bo mój syn gra właśnie turniej obozowy w Kaliszu podczas „Winter Camp Calisia 2021”.

Wszystko dzieje się na odległość

Po pierwsze: są to potyczki grupowe toczące się między uczestnikami obozu. A więc w ścisłym gronie „znajomych” – kolegów i koleżanek z obozu lub zgrupowania. Po drugie często podczas takich turniejów grają chłopaki z dziewczynami, młodsi ze starszymi czyli mieszają się kategorie. A tego dzieciaki nie doświadczają na co dzień. W dodatku wszystko dzieje się na odległość… Bo przecież nas, rodziców, zazwyczaj tam nie ma, nie możemy kibicować, zadbać, żeby dziecko odpowiednio odpoczywało między meczami, piło i jadło. Co zrobić zatem, żeby nie zwariować?

Żeby nie zwariować…

najlepiej się czymś zająć. Zamiast myśleć ciągle czy nasze dziecko gra, teraz, za chwilę, już zagrało, siedzieć w napięciu – zróbmy coś w domu, na co zazwyczaj nie mamy czasu. Rodzice trenujących dzieci mają ciągłe i dodatkowe obowiązki oraz zadania w ciągu tygodnia. W weekendy zazwyczaj jeżdżą na turnieje. Taka okazja zatem szybko się nie powtórzy. Nawet jeśli to miałoby być odpoczywanie, zwykłe relaksowanie się w domu (ja dzisiaj od rana leżę, piję dobrą herbatę) – to także moim zdaniem warto. Trzeba przecież kiedyś zebrać siły i energię do wyjazdów na kolejne turnieje. W tym nam pomoże właśnie odpoczynek i relaks. Albo inne zajęcie, które zapewni regenerację. Przed nami jeszcze długa droga – trzeba się do niej przygotować.

Powściągliwość w kontaktach

Zamiast dzwonić na komórkę bezpośrednio do dziecka lub któregoś z rodziców, który tam akurat przebywa – warto poczekać na kontakt zainicjowany ze strony dziecka. Dziecko do nas zadzwoni – zarówno wtedy gdy wygra mecz, żeby się pochwalić, jak i wtedy gdy przegra – aby się wyżalić… Owszem, jest to trudne, bo chcemy mieć ten kontakt na odległość, śledzić mecz na bieżąco. Ale warto dać dziecku pograć i powalczyć samemu. I porozmawiajmy z nim już wtedy, gdy samo uzna, że chce i jest na to gotowe. To samo dotyczy kontaktów z trenerem. Po prostu dajmy im się cieszyć turniejem, samą grą – nie zamęczajmy ich ciągłymi rozmowami telefonicznymi. Jest jeszcze jeden aspekt tego nie-kontrolowania przez cały czas dziecka. Ono naprawdę uczy się samodzielności będąc tam samemu, zdane na siebie podczas trudnej rywalizacji. Trudnej, bo odbywającej się przy pustych trybunach, na których zazwyczaj może liczyć na spojrzenie i obecność rodziców.

Dyplom, medal i puchar ważny jak inne

A kiedy już szczęśliwie uda się naszemu dziecku przywieźć z obozu dyplom, medal lub puchar za zdobyte miejsce – traktujmy to poważnie, tak, jak traktuje to i nasze dziecko. Nie ma chyba nic gorszego jak usłyszeć od rodzica: „To tylko turniej obozowy” lub „To mało ważna wygrana, bo turniej odbył się podczas obozu”. Dla dziecka każda wygrana jest ważna, bo na nią ciężko zapracowało. Walczyło aby wygrać. Więc uszanujmy to wieszając dyplom lub medal choćby za udział w turnieju obozowym obok tych za udział lub wygrane w turniejach ogólnopolskich. Podobnie jest z pucharem. Poza tym, że to świetna pamiątka z obozu, kolejna zdobyta nagroda – przypomina dziecku, że walczyć trzeba zawsze i wszędzie. Również tam, gdzie miło, przyjemnie spędza się czas ze znajomymi zawodnikami-rówieśnikami. Moim zdaniem to uczy szacunku dla tych małych sportowców. I przy okazji dla organizatorów obozu i samego turnieju.

Arkadiusz Jadczak

Dodaj komentarz